Zmierzch dziecka
Charles Burns: Black Hole
Kultura Gniewu
We wstępie do zbioru opowiadań Nocna zmiana Stephen King „kształtem pod prześcieradłem” nazywa to, co najbardziej nas przeraża. Charles Burns jednoznacznie określa kontury ukryte pod swoim „prześcieradłem”, nawet jeśli jego komiksu jednoznacznie odczytywać nie można.
Black Hole pierwotnie wydane zostało w dwunastu oddzielnych zeszytach w latach 1995–2004. Kiedy w 2005 roku do rąk czytelników trafiło wydanie zbiorcze, zespół nabytego niedoboru odporności był już niejako oswojony. Powszechnie rozpowiadane dekadę i dwie dekady wcześniej mity dotyczące choroby odeszły do lamusa. Już na początku XXI wieku wydana została wielokrotnie nagradzana powieść graficzna Judda Winicka Pedro and medotycząca jego znajomości z Pedro Zamorą, czyli kubańskim aktywistą gejowskim, zwracającym w swoich kampaniach uwagę na problematykę AIDS. Niedługo potem autobiograficzne Niebieskie pigułki Frederika Peetersa wprowadzały w meandry życia z zainfekowaną osobą. Okazało się, że nie jest to tak straszne, jak podawano w mediach. Na dolegliwość dotykającą postaci Burnsa nie ma jednak magicznych, błękitnych tabletek, z którymi w plecaku można szczęśliwie i z uśmiechem na ustach kontynuować życie. Autor osadza akcję w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o HIV. Franca niebezpiecznie przypomina śmiertelnego wirusa, stanowi jego metonimię. Roznoszona jest drogą płciową bądź poprzez wymianę śliny. Ciała dotkniętych nią młodych ludzi ulegają mutacjom; wyrastają im rogi, zaczyna schodzić skóra, twarz stopniowo pokrywają dziwne blizny. W ekstremalnych przypadkach efekty działania zarazy nie są łatwe do ukrycia, a w innych z pomocą przychodzi plaster, bandaż czy golf. Konsekwencje oczywiście nie powstrzymują napędzanych hormonami nastolatków od kolejnych aktów kopulacji.
Początkowo mamy do czynienia z – jak mogłoby się wydawać – typowym szkolnym romansem. Narracja skupiona jest wokół dwójki licealistów. Głównymi bohaterami są Keith i obiekt jego westchnień, Chris. Dziewczyna nie zwraca uwagi na kolegę z zajęć biologii, zdecydowanie bardziej pociąga ją Robbie. Przez wprowadzenie kolejnych osób trójkąt miłosny ulega podzieleniu i powstają dwa, a protagoniści są ich punktami centralnymi. Posiadająca uroczy ogonek Eliza zdobywa serce Keitha, wciąż wzdychającego do Chris. Ona z kolei próbuje odtrącić zdeformowanego adoratora Dave’a, który stanął między nią a Robbie’m. W ich wzajemnych relacjach pobrzmiewają echa sztuki Jean-Paula Sartre’a Przy drzwiach zamkniętych. „Piekło to inni” nabiera tu jeszcze bardziej nihilistycznego znaczenia niż u francuskiego dramaturga.
Świat przedstawiony jest wyraźnie podzielony. Osoby dotknięte francą żyją z dala od społeczeństwa, mieszkają w namiotach gdzieś w lesie, wieczorami urządzają spotkania przy ognisku i rzadko wychodzą do miasta, a jeśli już, to prawdopodobnie w celu kradzieży jedzenia czy popełnienia innych przestępstw. W opozycji stoją ci zdrowi, którzy ich wyśmiewają, jakby chcieli przerzucić na nich swoje lęki i antypatie, wiedząc jednocześnie , jak łatwo mogą dołączyć do grona zarażonych. Gdzieś pomiędzy nimi umieszczeni zostają Keith i Chris. Są w stanie ukrywać swoje mutacje, ale czują się tak samo nieswojo w obu grupach. W ten sposób podkreślony zostaje stan przejściowy między dzieciństwem a dorosłością. Tym właśnie jest tytułowa czarna dziura, wciągająca kolejnych nastolatków i niepozwalająca im na powrót do błogiego czasu, kiedy bezpieczeństwo zagwarantowane było przez opiekę rodziców. Starsze pokolenie rzadko gości w kadrach, a jeśli ktoś wspomina ojca lub matkę, to w kontekście ich nieobecności. Burns wyciąga w stronę opiekunów oskarżycielski palec, obwiniając o popełniane przez potomków błędy. Pozwala protagonistom stąpać własnymi – diametralnie różnymi – ścieżkami, z których każda prowadzi do innego, niekoniecznie podanego dosłownie rozwiązania. Trzeba iść naprzód, nie można drżeć przed zmianami – zdaje się mówić autor, klepiąc czytelnika po ramieniu. Paradoksalnie, dając nadzieję na lepsze jutro, jednocześnie ją odbiera, zawieszając akcję i stawiając znak zapytania nad dalszymi losami bohaterów. Niweluje tym samym moralizatorstwo, nie ocenia i nie prawi kazań. Z empatią godną Johna Hughesa zgłębia psychikę „innych”, przechodzących okres dojrzewania, próbując odkryć, kim naprawdę są. Szuka odpowiedzi, uwypuklając coraz więcej niejasności i ambiwalencji.
Opowieść dzieli wiele cech wspólnych z amerykańskim komiksem podziemnym z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, z ruchem powstałym w wyniku restrykcji wprowadzonych wraz z kodeksem komiksowym w 1954 roku. Burns – tak jak Robert Crumb i jemu podobni – nie ma problemu z prezentowaniem postaci będących pod wpływem narkotyków czy w trakcie kopulacji. Zachowuje krytyczny stosunek do rzeczywistości i systemu społecznego za pomocą przejrzystych metafor i symboli. Stroni od wulgarności, ale nie unika brudu. Nic tu nie jest sterylne jak wyśmiane w fabule produkcje edukacyjne dotyczące ludzkiej anatomii pokazywane uczniom na zajęciach biologii. Plansze wypełnione są figurami jednoznacznie kojarzonymi z narządami rozrodczymi męskimi bądź kobiecymi. Przesiąknięte są wszechobecnym seksem, tak jak życie wiecznie napalonego nastolatka. Inicjacyjny horror wzmagany jest na wszelkie możliwe sposoby. Akcja dzieje się głównie w nocy, a na twarzach licealistów pomimo młodego wieku rysuje się zmęczenie. Zanika granica między rzeczywistością a snem bądź narkotykowym tripem. Spoglądając na kolejne sekwencje, nie możemy być pewni, do której sfery należą. W jeszcze większe zakłopotanie wprawia czytelnika achronologiczność w prezentowaniu przez autora wydarzeń, nawet pomimo że zaznacza rozmazane granice kadrów stanowiących retrospekcje, czy inne odchylenia od linearnej narracji. W efekcie dojrzewanie przedstawione jest jako surrealistyczny koszmar, bez konkretnego początku i końca. Operowanie przez autora komiksu jedynie czernią i bielą nadaje warstwie wizualnej Black Hole poetyckości i podkreśla nierealny wymiar okresu, kiedy nasze ciała ulegają deformacjom. Pryszcz na czole to powód do płaczu i nikt nie jest w stanie nam pomóc.
Charles Burns miesza ze sobą różne gatunki, ale na pierwszym planie mamy do czynienia z pełnokrwistym horrorem. I nie chodzi tu tylko o mutacje ciał, godne pokazania w filmach Davida Cronenberga, ale o koszmary związane ze stawaniem się dorosłym. Jest brutalnie, tajemniczo i duszno. Można szukać kolejnych odniesień, odkrywać następne poziomy znaczeń i mnożyć interpretacje. Pewne jest jednak to, że po lekturze wszyscy będziemy wskazywać Stephenowi Kingowi ten sam „kształt pod prześcieradłem”. Fredric Wertham, którego psychiatryczne teorie miały wpływ na powstanie kodeksu komiksowego, wieścił potrzebę cenzury wszelkich mediów masowych, gdyż mają one ogromny wpływ na psychikę dziecka. Black Hole sprawia wrażenie dzieła bardziej niebezpiecznego od pełnych przemocy (chociaż tej również nie brakuje) historii rysunkowych i jest w stanie uwieść nie tylko niewinnych, ale także – a nawet przede wszystkim – tych, którzy mają już wiele za uszami.
Rafał Christ
O albumie
Black Hole
scenariusz i rysunki: Charles Burns
tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
368 stron, format: 165 x 235 mm
oprawa: miękka
data wydania: luty 2016 (wydanie II, poprawione)
wydawca: Kultura Gniewu
ISBN-13: 978-83-60915-04-2
Do nabycia
kultura.com.pl
sklep.gildia.pl
centrumkomiksu.pl
incal.com.pl
komikslandia.pl
Sugerowany zapis bibliograficzny recenzji
Christ, Rafał „Zmierzch dziecka”. Recenzje. Internetowy dodatek do „Zeszytów Komiksowych”. <http://www.zeszytykomiksowe.org/recenzja_black_hole>. 29 października 2016.